NEWSLETTER
Informacje o warsztatach, aktualnościach oraz innych wydarzeniach dla nauczycieli.
Zapisz sięKalifornia w płomieniach
We wrześniu 2020 r. w amerykańskim stanie Kalifornia pobity został bardzo smutny rekord. Zachodnie Wybrzeże doznało w tym roku największych strat spowodowanych pożarami lasów i zarośli w historii.
Pożary na przełomie lata i jesieni nie są niczym nowym czy niespodziewanym w zachodnich stanach USA. Anomalią jest jednak liczba ognisk i powierzchnia, którą pochłonęły. We wrześniu kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (Cal Fire) poinformował, że od początku 2020 spłonęło 1,6 mln. hektarów. Dla porównania, jest to więcej niż połowa powierzchni Belgii. Zniszczone zostały tysiące domów i innych zabudowań, a ponad 100 tys. osób trzeba było ewakuować.
W latach 2010-2017 Kalifornia cierpiała z powodu długotrwałej suszy, powodującej inwazje owadów i choroby, które zniszczyły miliony drzew. Przez całe dziesięciolecia walczono z naturalnymi pożarami, charakterystycznymi dla klimatu Zachodniego Wybrzeża. Przez to znaczna część lasów zmieniła się w „beczkę prochu”, gotową wybuchnąć w niesprzyjających warunkach. Wysokie ceny nieruchomości w miastach i budowa drugich domów na lato spowodowały rozwój społeczności na peryferyjnych, dzikich obszarach, które w naturalny sposób płonęły przez tysiąclecia.
W walce nie pomaga pogoda. Wiele tegorocznych ognisk ma u źródła uderzenia piorunów, dlatego sezon pożarów nazywany jest „epidemią błyskawic”. Do tego dochodzi silny wiatr. Jeśli nałożyć to wszystko na przestarzałą na zachodzie Ameryki infrastrukturę, zwłaszcza energetyczną, popularne o tej porze roku (mimo pandemii koronawirusa) imprezy z ogniskami i pokazami fajerwerków oraz zdewastowaną suszami glebę, powstają idealne wręcz warunki pożarowe.
Pożary lasów są też kolejnym spośród licznych skutków zmiany klimatu. W 2018 roku 300 naukowców opublikowało raport, nad którym pracowali ponad dwa lata. Oszacowali w nim finansowe skutki “nic nierobienia” w zakresie klimatu. Wyliczyli, że zmiana klimatu będzie miała katastrofalne skutki ekonomiczne. W raporcie stwierdzają, że jeśli USA zignorują nadchodzącą katastrofę klimatyczną i nie podejmą działań, do końca stulecia globalne ocieplenie spowoduje w tym kraju setki tysięcy zgonów i straty warte setki miliardów dolarów – konkretnie ok. 500 mld dol. każdego roku.
Narzędzie AIRS (Atmospheric Infrared Sounder) na satelicie Aqua (NASA) monitoruje masywy tlenku węgla wyrzucane do atmosfery przez pożary. Tlenek węgla (potocznie “czad”) może tworzyć skupiska, które pozostają w atmosferze nawet do kilku tygodni i mogą przebywać duże odległości. Ten związek chemiczny ma też ogromne znaczenie w procesach zmian klimatu, ponieważ wchodzi w reakcję z innymi związkami w atmosferze, które regulują min. ilość metanu. Oprócz tego drastycznie obniża jakość powietrza, którym oddychamy – czad jest związkiem bardzo toksycznym dla ludzi. Dzięki wysokim temperaturom pożarów jest on wynoszony do bardzo wysokich warstw atmosfery, gdzie wykrywa go narzędzie AIRS.