NEWSLETTER
Informacje o warsztatach, aktualnościach oraz innych wydarzeniach dla nauczycieli.
Zapisz sięTo mały krok dla człowieka, lecz dla ludzkości – skok ogromny
W zeszłym tygodniu mieliśmy prawie okrągłą rocznicę wizyty człowieka na Księżycu. Warto przypomnieć nieco temat tego pamiętnego wydarzenia, które budziło wiele emocji, a i później także było przyczyną wielu teorii spiskowych. Ale po kolei.
Lądowanie nastąpiło 20 lipca 1969 roku o godzinie 20:17:40 UTC w miejscu o współrzędnych 0°40′26.69″N i 23°28′22.69″E. Lot natomiast rozpoczął się 16 lipca o godzinie 13:32, oczywiście z Przylądka Canaveral. Manewr przejścia na trajektorię doksiężycową rozpoczęto o 16:16:17, a jedyną korektę kursu wykonano praktycznie dobę później – 17.06. o 16:16:59. Manewr satelizacji na orbicie okołoksiężycowej rozpoczął się już 19 lipca na wysokości 160 km nad powierzchnią odwrotnej strony Księżyca. Po korektach astronauci Armstrong i Aldrin przeszli do wnętrza LM (modułu księżycowego) i przez dwie godziny dokonywali kontroli jego systemów. Po wykonaniu manewru separacji rozpoczęto lądowanie. W wyniku błędów w nawigacji, chociaż chwila manewru była prawidłowa, to miejsce różniło się od zakładanego o ponad 7 kilometrów. Czas, w jakim odbyło się samo lądowanie, to 756 sekund. W tym czasie pięciokrotnie rozległ się alarm przeciążenia pamięci komputera. Zmusiło to Armstronga do przejścia na sterowanie ręczne, gdyż w wyniku 7-kilometrowego błędu, statek był kierowany na obszar usiany głazami. Nie był to koniec stresu związanego z lądowaniem. Pod koniec rozległ się kolejny alarm informujący o przekroczeniu limitu zużycia paliwa, którego miało starczyć jeszcze na 90 sekund. W rzeczywistości zapas paliwa był większy, ale okazało się to dopiero po powrocie na Ziemię. 72 sekundy po włączeniu tego alarmu moduł księżycowy wylądował. Była godzina 20:17 i 39 sekund, na Księżycu, a dokładnie w rejonie Morza Spokoju (Mare Tranquilitatis) człowiek po raz pierwszy wylądował na swoim jedynym naturalnym satelicie.
Chociaż oddaleni o 7 kilometrów od planowanego celu, Armstrong mógł zameldować Ziemi: “Houston, tu Baza Spokoju. Orzeł wylądował”. Po dwóch godzinach kontroli i rekonfiguracji lądownika astronauci na własną prośbę zrezygnowali z zaplanowanego snu i poprosili o zgodę na wyjście na powierzchnię Księżyca. Był już 21 lipca i o godzinie 2:51 Armstrong opuścił kabinę. Jako pierwszy człowiek w historii, stanął na powierzchni innego ciała niebieskiego – Księżyca. Stawiając swą lewą stopę na pylistej powierzchni wypowiedział następujące słowa: „To mały krok dla człowieka, lecz dla ludzkości – skok ogromny” („That’s one small step for man, one giantleap for mankind.”). Po krótkiej ocenie wizualnej stanu lądownika i zebraniu awaryjnej próbki gruntu dowódca zaczął fotografować zejście na powierzchnię Srebrnego Globu Aldrina. Wkrótce potem astronauci odsłonili umieszczoną na stopniu lądowniczym modułu księżycowego formę tablicy pamiątkowej, na której był napis: “Tu ludzie z planety Ziemia po raz pierwszy postawili stopę na Księżycu w lipcu Roku Pańskiego 1969. Przybyliśmy w imię pokoju dla całej ludzkości”.
Po przekazania obrazu z kamery na Ziemię, astronauci rozłożyli folie wychwytującą cząstki wiatru słonecznego oraz rozwinęli flagę USA. Podczas spaceru po Księżycu zebrali próbki gruntu (ponad 20 kilogramów), a także przeprowadzili pasywny eksperyment sejsmiczny PSEP. Astronauci podczas pobytu na Księżycu pokonali dystans 1 kilometra, oddalając się od miejsca lądowania zaledwie 60 metrów. Najdłużej na powierzchni przebywał Armstrong (2 godziny i 31 minut). Aldrin poza lądownikiem spędził niespełna 2 godziny, a dokładnie 1h i 51 minut. Następnie astronauci przygotowali się do powrotu. Samodzielny lot modułu, wraz z postojem na Księżycu, trwał 27 godzin i 51 minut. Statek Apollo znajdował się na orbicie okołoksiężycowej przez 59 godzin i 30 minut. W tym czasie wykonał 30 obiegów wokół naszego satelity.
23 lipca z pokładu przeprowadzono kilkunastominutową czarno-białą transmisję telewizyjną, która dzień później została powtórzona już w kolorze. Kolejnego dnia nastąpiło wodowanie na Oceanie Spokojnym. I tym razem nie obyło się bez lekkiego przesunięcia i statek uderzył w wodę o 3.1 km od planowanego miejsca. Kabina poprawnie ustabilizowała się dziobem do dołu, a po napełnieniu gazem balonów pływakowych przywrócono jej pozycję zasadniczą. Astronauci zostali odebrani przez okręt USS Hornet 63 minuty po wodowaniu. Po licznych przejściach przez kwarantanny, pobytach w specjalnych kontenerach (w tym Laboratorium Odbioru Materiałów Księżycowych – LRL) i spotkaniach z lekarzami, załoga była “wolna” dnia 10 sierpnia 1969 roku.
Planując i wykonując operację wszyscy byli świadomi ryzyka, jakie biorą na siebie astronauci. W Archiwach Narodowych w Waszyngtonie znajduje się kopia notatki z 18 czerwca 1969 r., zatytułowana “Na wypadek katastrofy na Księżycu”. Jej treść to forma orędzia prezydenta Richarda Nixona, które miał wygłosić, gdyby astronautom nie udało się powrócić na Ziemię. Jego treść brzmi:
„Zrządzeniem losu ludzie, którzy wyruszyli na Księżyc, by w pokoju go badać, pozostaną na nim, by spocząć w pokoju. Ci dzielni ludzie, Neil Armstrong i Edwin Aldrin, wiedzą, że nie ma już dla nich nadziei na ratunek. Ale wiedzą też, że z ich ofiary płynie nadzieja dla całej ludzkości. Ci dwaj ludzie składają swoje życie na drodze do osiągnięcia najszczytniejszego celu ludzkości: poszukiwania prawdy i wiedzy. Będą opłakiwani przez rodziny i przyjaciół; będą opłakiwani przez swój naród; będą opłakiwani przez wszystkich ludzi ich świata; będą opłakiwani przez Matkę Ziemię, która odważyła się wysłać dwóch swoich synów w podróż w nieznane. Ich misja sprawiła, że wszyscy ludzie tego świata poczuli się jednością; ich ofiara umocni braterstwo ludzkości. Starożytni spoglądali w gwiazdy i widzieli w ich konstelacjach swoich bohaterów. Dziś czynimy to samo, lecz nasi bohaterowie to dzielni ludzie z krwi i kości. Inni pójdą w ich ślady i odnajdą drogę do domu. Poszukiwania ludzkości nie zostaną przerwane. Ale ci ludzie byli pierwszymi, i pozostaną pierwszymi w naszych sercach. Bo każdy człowiek, który w przyszłości zwróci nocą wzrok na Księżyc, będzie wiedzieć, że jest zakątek innego świata, który na zawsze pozostanie świadectwem ludzkości”.
Oczywiście istnieje szereg teorii spiskowych na temat lądowania amerykańskich wypraw programu Apollo na Księżycu w latach 1969–1972. Zwolennicy tego poglądu uważają, że amerykańscy astronauci nie wylądowali na Księżycu, a agencja kosmiczna NASA sfałszowała zdjęcia, filmy, próbki skał księżycowych i inne dowody tego wydarzenia. Zarzutów pojawiało się wiele, a kilka z nich – wraz z odpowiedziami – znajdziecie poniżej.
- Na żadnym ze zdjęć z Księżyca nie widać gwiazd.
Czasy naświetlania używane przez astronautów nie pozwalają na zarejestrowanie światła gwiazd na kliszy
- Napełnione powietrzem skafandry kosmiczne w atmosferze Księżyca byłyby zbyt sztywne, by umożliwiać poruszanie się astronautom.
Skafandry kosmiczne mają kilka warstw właśnie po to, by temu zapobiegać
- Na filmie z misji widać, jak amerykańska flaga łopocze na wietrze.
Flaga „łopocze” tylko wtedy, gdy jest poruszona przez astronautę. W szczególności są na filmie momenty, gdy astronauta przechodzi tuż obok flagi, która pozostaje nieruchoma. Na Ziemi spowodowany przez astronautę ruch powietrza musiałby nią poruszyć.
- Astronauci na Księżycu podskakują zbyt nisko. W grawitacji Księżyca powinni być w stanie skakać wyżej.
W misji Apollo 11 astronautom nie pozwolono na wykonywanie bardziej ryzykownych manewrów z obawy, że ich skafandry kosmiczne mogą się rozedrzeć. Pomimo tego akrobacje przez nich wykonane byłyby niemożliwe do odtworzenia w warunkach ziemskiej grawitacji.
- Odrzut silnika rakietowego modułu księżycowego powinien był zostawić pod sobą krater.
Ciąg silnika odrzutowego był zbyt słaby, by utworzyć krater.
Przy okazji 49. rocznicy lądowania Amerykanów na Księżycu warto przypomnieć o powiązaniach tego wydarzenia z Islandią. Mieszkańcy tego kraju lubią podkreślać, że to właśnie ich kraj NASA wybrało na ćwiczenia do stąpania po Księżycu. Krajobraz tego kraju przypomina ten, który znajduje się na naszym naturalnym satelicie. Na ćwiczenia wybrano obszar powstały w wyniku wybuchu wulkanu Askja. W północno-wschodniej części wyspy lawa oraz popiół ukształtowały masyw wulkaniczny o nazwie Dyngjufjöll. Powstał też wtedy krater nazwany Viti o średnicy 100 m i napełniony wodą. Osobliwe ukształtowanie kotliny zainspirowało NASA do przeprowadzenia ćwiczeń oraz testów, m.in. skafandrów, właśnie na Islandii.